Witajcie internetowe istoty!
Jako, że to mój pierwszy wpis, przydałoby się jak zwykle słowo wstępu, którego nikomu nie będzie się chciało czytać :D
Mam 19 lat i od dłuższego czasu zmagam się z wypadaniem włosów. Po wizycie u lekarza usłyszłam "PEWNIE brakuje ci mikro i makroelementów, codziennie bananka i kiwi i wszystko wróci do normy". - Chryste, taką teorię, to ja wysnułam dawno dawno temu. No ale myślę, skoro pani doktor dyplom dostała, a nie wygrała w lay'sach, to może jednak nie powinnam się wymądrzać? [naiwniaczka] Kupiłam bananKI i kiwi i zaczęłam "kurację", ale długo nie dało się jeść codziennie tych samych owoców, to spasowałam. Przy okazji przeziębienia wybrałam się do pani doktor po raz kolejny i zapytałam czy nie dostałabym jakiegoś skierowania na badania. Oczywiście, że dostałam. Tyle, że nie na badania a do dermatologa. - A ponieważ miałam już styczność z naszą panią dermatolog, z panem dermatologiem też, to wiem, że pan dermatolog jedyne co potrafi to wypisać kilka nazw na recepcie i mam wrażenie, że robi to losowo, a pani dermatolog... To ja się lepiej pomidorem natrę. Więc zaczęłam przeczesywać Internety w poszukiwaniu odpowiedzi, co robię nie tak. Jako kompletny laik nie miałam pojęcia na temat włosów, czułam się zagubiona, ciągle tylko dostawałam w mordę ilością sprzecznych informacji zarówno ze strony blogów jak i youtube'a, które w rezultacie czytałam i oglądałam po kilka razy, szukałam też nowych i... nadal nie wiedziałam co dalej. Zaczęłam więc sprawdzać osoby, które to wszystko piszą/ mówią, i nie tylko pusto wierzyć w ich słowa, ale raczej wybierać te, które podają logiczne argumenty. Wiele z nich naprawdę nie miało pojęcia o czym mówią, inne były dla mnie całkiem cennym źródłem informacji. Zwłaszcza skarbnicą wiedzy okazała się dla mnie Andżelika z MsMelevis, która jako studentka kosmetologii i włosomaniaczka jednocześnie, która na dodatek gada tak do rzeczy, że mam ochotę się z nią napić, jest dla mnie mentorem.
A więc, skoro sama wszystkiego dowiedziałam się z internetu, to po co mi mój własny blog? Bo odkąd zaczęłam dbać o włosy, już naprawdę parę ładnych razy usłyszałam miłe słowa o tym jak dobrze moje wyglądają.
Poza tym nie lubię samego zachwalania metod i produktów, w których dostrzegam wady i jestem zdania, że jeśli na jakiś temat opinie są sprzeczne - trzeba sobie wyrobić własną. Tak też robię i w tym blogu będę się starała odnosić do wszystkich sprzecznych informacji jakimi zostaję zbombardowana i wysnuwać własne wnioski. A nuż się to komuś przyda.
Najbardziej skupię się na włosach średnioporowatych, prostych, delikatnych i przetłuszczających się, bo takie właśnie mam i najwięcej konkretnych informacji będę w stanie przekazać właśnie o tego rodzaju kłaczkach.
Pewnie niektóre wskazówki nie będą żadną nowością dla osób, które temat już w miarę opanowały, jednak ja chcę aby ci, którzy nie mają bladego pojęcia od czego zacząć mogli się odnaleźć w ogromie informacji i na spokojnie ogarniać podstawy podstaw.
PS: Chętnie przyjmuję wskazówki od innych, więc jeśli ktoś ogarniający temat ma coś do powiedzenia - piszcie! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz