W poprzednim poście pisałam o różnych metodach mycia włosów. Obiecałam że rozszerzę jeszcze temat i tak też robię. :)
h) A więc metoda o której mówiłam nazywa się "Boar Bristle Brush and Scritch & Preen" i ja nadal nie mam pojęcia jak ją dobrze przetłumaczyć.
Boar Bristle Brush, to szczotka z naturalnego włosia dzika i to z jej pomocą odbędzie się to "mycie". Napisałam "mycie", bo nie do końca konkretnym myciem mogę to nazwać. Raczej odświeżeniem bądź nawilżaniem włosów.
"Scritch" to nic innego jak masaż skóry głowy opuszkami palców przez ok 5 minut [wcześniej włosy należy rozczesać!]. Ma to na celu pobudzenie cebulek i gruczołów do wydzielenia sebum.
Po takim masażu przechodzimy do "Preen" czyli ściągnięcia sebum ze skóry głowy na długość włosów, przy pomocy wcześniej wspomnianej szczotki . Należy je rozczesywać małymi partiami, tak aby dokładnie rozprowadzić sebum. W ten sposób pozbędziemy się jego nadmiaru ze skóry głowy a nawilżymy nim resztę włosów. Ten proces zajmuje ok 10-20 min w zależności od włosów. No i gotowe!
Należy pamiętać też o każdorazowym czyszczeniu szczotki, inaczej włosie będzie tłuste i nie ściągnie nam nadmiaru sebum.
i) orzechy piorące - mogą być fajną alternatywą dla proszków do prania i szamponów, bo są całkowicie naturalne. To po prostu specjalna odmiana orzechów, z których wybiera się środek a łupinkę suszy. Łupinka ta zawiera saponinę, która jest naturalnym detergentem i tworzy pianę.
Jak przygotować?
zagotować ok 10 orzechów w ok 6 kubkach wody, ostudzić i wybrać łupinki. Gotowe! Takim roztworem myć włosy.
Orzechy te jak sama nazwa mówi nadają się do prania, w niskiej temperaturze są wielokrotnego użytku. Niestety zaparzone nie nadają się do ponownego użycia. Nie korzystałam nigdy z orzechów piorących, więc nie mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, jednak z tego co zdążyłam wyczytać - nieźle capią! :)
j) maska jabłkowa - najważniejsze żeby maska była naturalna z jak najmniejszą ilością składników. Można taką kupić lub zrobić w domu. Wystarczy baaaaaaardzo dokładnie zblendować jabłko i dolać do niego trochę wody, tak aby papka nie była zbyt gęsta. Nałożyć na suchą skórę głowy i włosy na tyle dużo żeby przykryć je od nasady po końce. Zostawić na godzinę aż wyschnie i spłukać. Porządnie spłukać. A z tego co zdążyłam wyczytać - to nie będzie łatwe.
Oczywiście nie wszystkie opinie były takie świetne. Spotkałam się też z taką, że skóra zaczęła swędzieć i łuszczyć się, jednak autorka tamtego bloga prawdopodobnie nie spłukała dobrze tej maski [sama o tym pisała] i przypuszczam, że zbyt długie trzymanie jej na włosach mogło być przyczyną.
Jednak metoda ta ma pomagać przy nadmiernym przetłuszczaniu się włosów, dlatego nie omieszkam jej spróbować. Może się zdarzyć tak, że włosy początkowo będą się przetłuszczać jeszcze bardziej a dopiero po czasie będzie lepiej, więc mam nadzieję się tym nie zrazić.
Na dziś to tyle. Dzięki moim kochanym ludziskom za wspieranie mnie i pomoc w tłumaczeniu. Co ja bym bez Was zrobiła? : *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz