piątek, 24 lipca 2015

Emolienty, proteiny, humektanty czyli dlaczego odżywki nie działają?

Zapewne każdej z nas zdarzyło się już nie raz, że kupiła odżywkę, która była delikatnie mówiąc do dupy. Albo nic nie dawała, albo włosy były po niej sztywne, albo robił się puch, albo strąki i generalnie włosy wyglądały jakby je krowa liznęła. Dlaczego tak się dzieje? Najpewniej dlatego, że równowaga między emolientami, proteinami i humektantami została zaburzona.
Już tłumaczę. W diecie, jeśli nie dostarczymy sobie odpowiedniej ilości węglowodanów, nie będziemy mieć sił, jeśli braknie nam białka organizm "zje" mięśnie, brak tłuszczy może spowodować problemy hormonalne, a ich nadmiar np podwyższenie poziomu cholesterolu we krwi itd. Dlatego trzeba zachowywać równowagę. Nie jest to dla każdego człowieka żyjącego na ziemi [rzucam z głowy] 1:1:1, czy 2:1:5 ale jest to zależne od naszej masy, trybu życia, wieku i miliona innych czynników. Tak samo jest z "dietą" naszych włosów. Nie wszystkie włosy będą lubiły to samo, bo każde włosy mają inną strukturę.

A więc:

Proteiny - są to białka, to wie chyba każdy. :) Z białek, a konkretnie głównie z keratyny składają się nasze włosy.

Emolienty to po prostu oleje,

a Humektanty, to na najbardziej chłopski rozum nawilżacze. Jednak z humektantami sprawa jest o tyle bardziej skomplikowana, że nie do końca one nawilżają, a wyrównują równowagę wodną między naszymi włosami a otoczeniem.

No to po kolei:
Do czego potrzebne nam proteiny?
Na początku, kiedy zaczynałam interesować się pielęgnacją włosów, wyczytałam o laminowaniu włosów żelatyną. Żelatyna ma zawierać [czy tak faktycznie jest, właściwie nie wiem] keratynę. Pomyślałam "wow, super, będę nakładać i włosy będą jak ta lala, przecież z keratyny są zbudowane, to musi być złoty środek dla każdego". No, nie do końca. Jeśli macie ubytki w strukturze włosa, np w wyniku częstego tarcia ręcznikiem czy innych uszkodzeń mechanicznych, owszem, proteiny je uzupełnią i włosy będą w lepszej kondycji, będą też odbite od nasady. Jeśli jednak wasze włosy nie są zniszczone a np jedynie suche - nic to nie da. Proteiny nadbudują się na włosie i zrobimy tym więcej dobrego niż złego. Przeproteinowanie objawia się tym, że włosy stają się sztywne, matowe, łamliwe i nim doprowadzicie je do ładu, zdążą się zniszczyć [wiem to z autopsji]

A emolienty?
Emolienty głównie odbijają światło, przy odpowiednim stosowaniu włosy będą bardziej błyszczące, gładkie jak również dociążone, czyli nie będziemy mieć przysłowiowego siana, no i elektryzowanie powinno się zmniejszyć. Z olejami dostarczamy też naszym włosom witamin i kwasów tłuszczowych, jednak za dużo olei to włosy obciążone, ulizane i strąkujące się, ale chyba tego nie trzeba nikomu tłumaczyć. [Sądzę, że każdej z nas trafiła się maska, po której włosy chociaż dobrze umyte, były właśnie takie]

Humektanty?
Humektanty, jak pisałam wcześniej wyrównują poziom wody, co oznacza, że jeśli zrobimy sobie maskę z samych humektantów a na dworze będzie zbyt sucho - zamiast włosów nawilżymy powietrze - łuski się otworzą, woda wyleci do otoczenia i włosy będą przesuszone.
Fuck yeah! Oszukam system, nałożę taką maskę jak będzie padało, wtedy wchłoną superhiperdużo wody i będą... przenawilżone. Będziemy miały na głowie mięciutki, miły w dotyku, ale jakże paskudnie wyglądający puch. Generalnie humektanty powinno stosować się z emolientami, wtedy nic złego nie powinno się dziać.

W kwestii dobierania dobrego kosmetyku po składzie - nie pomogę. Uważam ze głupie analizowanie każdego składnika w masce czy odżywce i zastanawianie się, czy aby na pewno nie ma za dużo tego czy tamtego. Moim zdaniem to donikąd nie prowadzi, skład kosmetyków trzeba sprawdzić pod względem silikonów i szkodliwych alkoholi, jeśli ich nie ma, przetestować i wtedy stwierdzić, czy maska/odżywka jest za ciężka [zbyt dużo emolientów], włosy są po niej sztywne i/lub matowe [za dużo protein] czy się puszą [za dużo humektantów]. Jeśli zauważacie któryś z "objawów" warto taką odżywkę po prostu ulepszyć.
Jeśli włosy się puszą lub są sztywne, powinno pomóc dodanie do niej odrobiny olejku/oleju/oliwy. [Uwaga! Jeśli po dodaniu oleju włosy puszą się jeszcze bardziej, być może to nie dlatego, że jest go za mało, a jest po prostu nieodpowiedni do porowatości. Ale o olejach jeszcze będzie.]
Jeśli maska jest za ciężka, trzeba dodać do niej trochę protein i/lub humektantów. Humektantem jest na przykład gliceryna, miód, siemię lniane czy aloes. Proteinami np kolagen lub znane najlepiej każdemu żółtko jaja, proteiny pszenicy czy mleczko pszczele.

Ok, a co jeśli odżywka nadal jest do kitu? No to powinna się sprawdzić na kimś innym a jeśli nie, to mamy na co golić nogi lub dodajemy ją do domowej maski [która będzie w następnym poście], choćby w celu poprawienia jej konsystencji. :) Ktoś, coś, jakieś inne pomysły na wykorzystanie odżywki, która jest do niczego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz